niedziela, 1 stycznia 2017

Powrót po latach, czyli książkowe i blogowe postanowienia na 2017 rok

Wiem, że moja aktywność na blogu była bardzo krótka. Idea zapisywania tutaj przemyśleń związanych z moimi pasjami - przede wszystkim książkami - padła z powodu zmiany pracy i przeprowadzki. Pochłonęło mnie "duże miasto" i korporacja. Bardzo długo nosiłam się z myślą o reaktywacji bloga, ostatecznie zmobilizowało mnie ogromne rozczarowanie ową korporacją. Szczególnie 2016 rok był dla mnie bardzo ciężki... Nagle poczułam, jak bardzo potrzebuję jakiejś odskoczni.
Mam nadzieję, że w tym roku znajdę więcej czasu, by robić to, co sprawia mi przyjemność i na nowo odzyskam równowagę w życiu.
Oczywiście nie było tak, że przez ostatnie lata nic nie czytałam, niczego nie oglądałam i nic mnie nie zachwyciło. Jednak brakowało mi czasu, by przystanąć, zastanowić się i nacieszyć wrażeniami. Chciałabym też znowu dzielić się moimi przemyśleniami z każdym, kto poświęci chociaż chwilkę, by zajrzeć na tego bloga.


środa, 21 maja 2014

Jackson Galaxy - Cat Daddy, czyli Kocia magia i magiczne niespodzianki :)

Ostatnio rzadko zaglądałam na bloga. 6. maja pożegnałam ukochanego pieska - Lorika, który przeżył w naszej rodzinie trzynaście lat. Pewnie każdy, kto stracił czworonoga, potrafi sobie wyobrazić, jak ciężko nam się z tym pogodzić. Nie wzięłam udziału w majowym maratonie czytelniczym, planowałam dokończyć serię o Hannibalu Lecterze, ale straciłam motywację do czytania.


Jednak tę notkę piszę, bo chcę podzielić się czymś bardzo pozytywnym! W poniedziałek zawitał u mnie listonosz z przesyłką-niespodzianką! Okazało się, że to sprawka mojej przyjaciółki Marty, o której już tutaj wspominałam. Postanowiła zrobić coś, aby poprawić mi nastrój. W paczce znajdował się zakręcony, bardzo wzruszający list, piękny wisiorek i oczywiście KSIĄŻKA. Nie potrafię opisać, ile dla mnie znaczy ten gest, w trudnym momencie życia poczułam wsparcie przyjaciela, wspaniałe uczucie!

Marta chyba najlepiej wie, jak bardzo uwielbiam moją kotkę Lunę, a do tego ostatnio zamęczam każdego, kto wykazuje choć cień cierpliwości i zainteresowania, opowiadaniem o programie Jacksona Galaxy My cat from hell... więc dostałam "Kocią magię" - strzał w dziesiątkę, oczywiście! :) 


Już zaczęłam ją czytać i nie mogę się oderwać, jest zabawna i bardzo osobista, można nawet powiedzieć, że to książka autobiograficzna, coś dla fanów Jacksona. Za to program "Kot z piekła rodem" polecam każdemu, kto ma pod swoim dachem kota.
W programie pokazywane są ekstremalne przypadki, gdy właściciele nie potrafili już wytrzymać ze swoimi kotami i rozważali oddanie ich do schroniska. Trochę mnie to bawi, bo Luna była takim trudnym kociakiem od początku, ale nigdy nie chciałam z niej zrezygnować. Najbardziej w "Kocie z piekła rodem" podoba mi się to, że udowadnia, że te zwierzęta nie są złe i złośliwe, a przy okazji można dowiedzieć się z niego, jak rozwiązać "problemy kuweowe", jak dogadać się z nerwowym, strachliwym, czy też agresywnym kotem i sprawić by był spokojny i szczęśliwy.

W życiu bardzo ważni są przyjaciele (i ci dwunożni i ci czworonożni), więc bardzo cieszę się, że ich mam!

niedziela, 4 maja 2014

Sezon burz

Plany majówkowe niestety nie wypaliły, postanowiłam nadrobić więc zaległości blogowe. Od dawna zapowiadałam, że dokładniej opiszę moje wrażenia po niektórych lekturach, ale zawsze brakowało mi czasu (czyt. chroniczne lenistwo). Jak już wspominałam, pierwszą przeczytaną przeze mnie książką w tym roku jest „Sezon burz” Andrzeja Sapkowskiego. Dostałam ją w prezencie urodzinowym od mojej najlepszej przyjaciółki Marty (której w tym miejscu jeszcze raz serdecznie dziękuję ;) ).



Pierwszy raz z sagą o Wiedźminie i jednocześnie z twórczością Sapkowskiego zetknęłam się około 2000 roku, czyli dość dawno temu. Świat Geralta oczarował mnie od pierwszych stron i urok ten nie osłabł przez lata. Muszę przyznać, że mimo ogromnej sympatii do serii i towarzyszących jej opowiadań, do Sezonu burz podeszłam nie tylko z ciekawością, ale również z pewną obawą. Bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że po wieloletniej przerwie Sapkowski wrócił do pisania o Geralcie, zastanawiałam się jednak, czy autor wpadł na ciekawy pomysł i książka jest owocem natchnienia, czy decyzja o ponownym podjęciu tematu zapadła pod presją zniecierpliwionych fanów, których grono niewątpliwie powiększyło się w ostatnich latach po ogromnym międzynarodowym sukcesie gry opartej na przygodach Wiedźmina.

Nie zamierzam udawać, że ta część wciągnęła i oczarowała mnie od pierwszych stron. Na początku byłam zdezorientowana, ponieważ okazało się, że nie jest to kontynuacja serii. Z ogromnym niepokojem śledziłam wydarzenia pierwszych rozdziałów, których akcja toczyła się jednowątkowo i bardzo spokojnie, co zdecydowanie nie jest cechą charakterystyczną powieści Sapkowskiego. Moje obawy rozwiały się jednak dość szybko, w miarę jak akcja nabiera rozpędu, książka wciąga coraz bardziej, a im bardziej się w nią zagłębiałam, tym trudniej się było od niej oderwać. Pomysł okazał się ciekawy, ale nie będę wdawać się w szczegóły, nie chciałabym nikomu popsuć lektury. Mocną stroną tej książki jest też fantastyczne poczucie humoru Sapkowskiego, szczególnie cytowane na początkach rozdziałów fragmenty z Pół wieku poezji Jaskra bardzo przypadły mi do gustu. Ogólnie Sezon burz czyta się bardzo przyjemnie i pewnie bawiłabym się jeszcze lepiej, gdybym nie miała tak dużych oczekiwań.

Niestety jedna rzecz jest rozczarowująca, na szczęście jest to sprawa najmniej istotna - okładka.Wiem, że nie należy oceniać książki po okładce i nie robię tego, jednak denerwujący jest  fakt, że farba ściera się z jej grzbietu już w momencie trzymania i po jednokrotnym czytaniu książka wygląda na intensywnie używaną. Zastanawiam się również, czy grafik tworzący ilustrację zamieszczoną na okładce jest fanem Lady Gagi, bo Geralt wygląda tak jakby pożyczył od niej jedną z peruk ;)

Czepiam się szczegółów, bo ciężko coś zarzucić treści, ale nie zamierzam bawić się w krytyka, nie przyznaję też gwiazdek, a książkę polecam serdecznie każdemu - nie tylko wiernym fanom Wiedźmina. Nie trzeba czytać całej serii, by zrozumieć Sezon burz, więc jest idealna również dla niewtajemniczonych.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Tadeusz Różewicz - Moje usta

Kończy się ten dzień
Kończy się kolacją
czyszczeniem zębów
pocałunkiem
ułożeniem rzeczy

więc to był jeden dzień
z tych najcenniejszych dni
które nigdy nie wracają

Co mnie spotkało

Przeszedł minął
od rana do nocy
podobny do zeszłego

Dniu mój
jedyny
co ja zrobiłem
co ja zrobiłem

A może tak trzeba
wychodzić rano
po południu wracać
powtarzać kilka ruchów
układać wiele rzeczy

Dniu mój
brylancie najpiękniejszy na świecie
domie złoty
błękitny wielorybie
łzo w moich oczach

O niezbyt jasne myśli
kiedy stoję z rękami w kieszeniach 


Moje usta w Poezje wybrane, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1994, s. 38

Dziś zmarł Tadeusz Różewicz...